Do kurosa powrócę, ale muszę znaleźć na to chęci i motywacje, bo generalnie po co pisać, jakiś shit, który nie będzie miał znaczenia.
Tak na otarcie łez, zaspamuję "śmietnik" fickami z OP *ekhem* seksy są, w zasadzie same seksy.
-Kurwa – wymsknęła mu się.
Przystanął w progu kuchni i zamrugał szybciej powiekami. On,
wygadany, niesamowicie elokwentny i niezaprzeczalnie dowcipny, Ace
nie wiedział co powiedzieć i nieziemsko mu się to nie podobało.
Przetarł oczy i westchnął niemalże rozczarowany, że nie ma
zwidów.
Naga klatka piersiowa, tatuaż na lewym
ramieniu, kapelusz, kilkanaście piegów na nosie i para brązowych
oczu, które teraz przewiercały go na wylot – tyle zdążył
zarejestrować nim wreszcie poskładał pojedyncze słowa w zdanie.
Rozważając wszelkie opcje:
1.Ktoś pierdzielną mu ogromne lustro
do kuchni i we śnie wcisną w dziwne wdzianko.
2.Długotrwała praca odbiła się na
jego zdrowiu i psychice. Dobrze, ze chociaż piękny pozostał.
3.Sanji jest zmęczony byciem uke i
postanowił dać mu pigułkę gwałtu po czym zdominować.
Doszedł do wniosku, że...
-Jesteś... jakimś chorym kosmitą,
który wygląda jak ja – dumnie wygłosił swoją teorię Ace i
mimowolnie poluźnił krawat. W pomieszczeniu robiło się stanowczo
za gorąco.
Postać stojąca w JEGO kuchni
zmarszczyła groźnie brwi.
-Jestem piratem, nazywam się Portgas
D. Ace – powiedział hardo mężczyzna.
Ace najchętniej wyrzuciłby dziwnego
osobnika ze swojego mieszkania. Osobnika, który w dodatku wyglądał
jak on i przedstawiał się jego nazwiskiem. Ale oceniając swoje
możliwości i ewentualną broń, którą w tym momencie dysponował,
a był to pusty kubek po kawie, postanowił zacząć od rozmowy,
przynajmniej aż do czasu gdy nie przedostanie się do szuflady z
nożami. Tylko, gdzie ona do chuja wuja jest? Sanji poprzestawiał
sobie wszystko według własnych upodobań. Westchnął zrezygnowany
i opadł na krzesło, ręką wskazują drugiemu sobie, by zrobił to
samo.
-Więc co pirat robi z dala od wody? -
pomyślał, że w tym momencie naprawdę przydałby mu się papieros
sporadycznie podkradany swojemu chłopakowi, bądź szklaneczka
czegoś mocniejszego. Potarł czoło w zamyśleniu.
-Nie wiem – przyznał – chyba
wpadłem w wir, szukając Czarnobrodego.
-Brawo, to najdurniejsza z historii
jakie słyszałem, gdyby istniało na to jakieś odznaczenie, na
pewno byś je zgarnął – zaśmiał się lekko nerwowo, ale
pogardliwy wzrok rozmówcy przywołał go do porządku – mógłbyś
tak nie marszczyć brwi wyglądam... wyglądasz głupio.
Pirat prychnął tylko w odpowiedzi i
rozejrzał się zainteresowany po wnętrzu mieszkania.
-Dopóki się nie dowiem, jak wrócić,
będę musiał tu zostać. - Mruknął niechętnie.
-Mógłbyś o tym sam nie decydować?!
- Ace zarejestrował, że plecy mężczyzny zdobi kolejny, znacznie
większy, tatuaż. Jego wzrok szybko powędrował do palącej się
dłoni mężczyzny.
-Ah, zapomniałem dodać, jest „płonąca
pięść” Portgas D. Ace.
Mężczyzna odchrząknął znacząco,
starając się ignorować ogień, będący zdecydowanie zbyt blisko
twarzy.
-Czuj się jak u siebie.
*
Ace stał pod prysznicem, czując jak
gorąca woda wypala z niego zmęczenie. Tak zwyczajna czynność
wydawała się oddalać abstrakcyjne, nierzeczywiste wydarzenie,
jakim było nagłe pojawienie się jego sobowtóra z alternatywnej
rzeczywistości. W dodatku, chociaż musiał przyznać to niechętnie,
posiadającego dość interesujące zdolności. Za nic w świecie nie
może pozwolić, by Sanji się z nim spotkał. Czuł lęk na myśl o
tym, że narzeczony zostawi go dla tego chodzącego ogniska, co w
pakiecie z jego wyglądem, stanowiłoby dla kucharza mieszankę aż
nadto pożądaną.
Westchnął ciężko i wyszedł spod
prysznica.
*
Sanji nucąc pod nosem i przeskakując
po kilka stopni, dotarł do mieszkania swojego chłopaka. Będąc w
wyjątkowo dobrym nastroju, miał zamiar wyciągnąć gdzieś tego
jęczącego osobnika, który ostatnimi czasy zdecydowanie zbyt często
swą miłość kierował w stronę wygodnej kanapy i pilota od
telewizora. Zapukał krótko i zaniemówił na widok, witającego go
od progu, szerokiego uśmiechu, który skradł jego serce kilka
ładnych lat temu.
Ace objął go mocno w pasie, palce
drugiej dłoni zanurzył w blond włosach, mrucząc wyraźnie
zachwycony. Sanji zamarł lekko, gdy poczuł gorący, pożądliwy
pocałunek na swoich ustach, ale po chwili się zreflektował
rozwierając wargi i wpuszczając jego język do środka. Zarzucił
mu ramiona na szyję, poddając się tańcowi języków. Gdy Portgas
oddalił się od niego niechętnie by złapać łyk powietrza, Sanji
wyszczerzył zęby lustrując go uważnie wzrokiem.
-Co to? Cosplay? - szturchnął palcem
cowboyski kapelusz – podoba mi się.
-Co ci się podoba – drgnął słysząc
głos Ace i to nie od pirata stojącego przed nim. Jego spojrzenie
powędrowało do osoby wchodzącej do pokoju. Następnie z wolna
powróciło do sprawcy obecnego rozpalenia.
-Co do cholery....? - zdołał wyjąkać.
-Też chciałbym to wiedzieć –
rzucił cierpko Ace, owinięty jedynie ręcznikiem. Z czarnych włosów
skapywała woda mocząc klatkę piersiową mężczyzny – a jeszcze
bardziej chciałbym wiedzieć dlaczego się dajesz molestować obcym
ludziom.
*
-Całowałeś się z innym gościem,
oczywiście, że jestem wkurwiony
-To tylko kwestia perspektywy – a
widząc jak Ace ciska w niego groźnym spojrzeniem dodał – dla
mnie to było bardziej jak z tobą.
-Pogrążasz się – ostrzegł go
mężczyzna.
-Super. To ty sobie emuj w kącie i
wysmarkuj w rękaw, a ja pójdę zrobić kolację, żebyś nie umarł
z głodu... - machnął ręką zrezygnowany - żeby on nie umarł z
głodu, a zresztą walić to.
-Nie daj mu się molestować.
-Zdychaj – prychnął kucharz na
odchodnym.
*
-Jest zły – stwierdził Ace,
opierając się nonszalancko o blat szafki i podkradając z talerza
plaster sera.
-Wcale nie – skłamał gładko Sanji
zamachując się na złodzieja nożem.
-Oczywiście, że jest, ja bym był. A
skoro dzielimy te same upodobania to myślę, że nie tylko to. -
jego ciemne oczy wpatrywały się w Sanji'ego z taką energią, że
musiał spuścić wzrok. Zrobiło mu się gorąco i ze zgrozą
stwierdził, że zdradliwy rumieniec wykwita mu na policzkach. Było
by prościej, gdyby nie mieli tej samej twarzy, tego samego głosu i
gestów.
-Marnujesz twarz na bycie smutnym. Masz
najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.
-Czy ty posiadasz jakieś filtry w
głowie... no wiesz takie, które powstrzymują od mówienia
krępujących rzeczy? - burknął Sanji rejestrując, że dłonie
zaczynają mu się trząść, a idealnie równe plastry mięsa nie są
już tak idealne.
-Nie uważam by były potrzebne –
mruknął muskając wargami jego odsłonięty kark – a ty?
-A ja uważam, że jeszcze nie miałeś
okazji przywitać się z moim kopniakiem.
Ace zachichotał, ale porzucił
molestowanie jego szyi, przerzucając całe zainteresowanie na
szykowaną kolację.
*
-Dobra, dobra! - krzyknął Sanji
zwracając na siebie uwagę – może zamiast skakania sobie do
gardeł i warczenia na siebie, zaczniemy działać?
-Co proponujesz? - zapytał niechętnie
Ace, rzucając swojemu partnerowi zaciekawione spojrzenie.
-Czytałem kiedyś taką książkę –
blondyn uśmiechnął się zalotnie – gdzie główny bohater się
rozdwoił...
-My się nie rozdwoiliśmy...
-On po prostu tu się pojawił z
alternatywne...
-Zamknąć mi się! - zagrzmiał Sanji,
patrząc wilkiem na obu sprawców jego zbereźnych myśli – albo
będziecie mnie grzecznie słuchać, albo na zawsze zostanie tak jak
jest.
-Jestem za tym żeby słuchać.
-Tak, słuchanie jest zdecydowanie
lepsze.
-To skoro już to ustaliliśmy to
jazda: zacznijcie się całować! - z triumfem w oczach popatrzył na
ich głupie miny.
-Chyba chciałeś powiedzieć „mnie”.
-Wiem co chciałem powiedzieć. Jakieś
obiekcje? - Niby od niechcenia zamaszyście założył nogę na nogę,
o milimetr mijając twarze zdezorientowanych mężczyzn.
-Mam się całować z tym czymś –
Ace poprawił swój kapelusz i popatrzył z pogardą na równo
wyprasowaną koszulkę polo swojego sobowtóra.
-Dokładnie. Miło, ze to ustaliliśmy.
- Sanji rozsiadł się wygodniej na kanapie i wyczekująco patrzył
na gromy które ciskali do siebie nawzajem.
-Zdejmij ten durny kapelusz – mruknął
Portgas, głosem wyrażającym obawę o ponowne przywitanie dopiero
co zjedzonej kolacji.
-Chyba nie masz zamiaru mnie pocałować,
odwal się, nie będę cie dotykał!
-Przestań się drzeć jak dziewica,
masz lepszy pomysł? Mam dość oglądania własnej gęby, nawet
jeśli jest piękna.
Sanji z szerokim uśmiechem patrzył
jak dwóch czarnowłosych mężczyzn zbliża do siebie usta.
Początkowo tylko musnęli się wargami, a słysząc zachęcający
okrzyk „z uczuciem, panowie” pogłębili pocałunek. Blondyn
powachlował się ręką, gdy temperatura w pokoju przekroczyła
poziom krytyczny, przynajmniej w jego odczuciu. Piegi na policzkach
obu Aceów zlały się w jedno i chociaż nadal stali sztywno jak
kukły, to ich usta pracowały zawzięcie. W końcu oderwali się od
siebie, dysząc ciężko.
-Nic się nie zmieniło – spanikował
Portgas, błagalnie wyciągając rękę do Sanjiego – kochanie...
-A czego się spodziewaliście? Jak się
chcecie kogoś pozbyć to całowanie się, jest kiepską metodą –
blondyn zagryzł wargę by nie parsknąć śmiechem na widok ich
osłupiałych min.
-Czy nie mówiłeś, ze czytałeś
książkę....?
-Gdzie główny bohater...
-A tak, tak – machnął ręką Sanji
– była nudna. Nie skończyłem jej.
*
Sanji poprawił okulary zsuwające mu
się z nosa i upewniwszy się uprzednio, że ta dwójka ciągle
kontynuuje pasjonujące zajęcie – kłótnie o to, który z nich
jest przystojniejszy, włączył komputer.
Chory uśmiech satysfakcji zagościł
na jego twarzy, gdy niezbrukane dotąd serce trafiło na yaoistyczne
forum. Przeczesał leniwym wzrokiem, kilka postów, nim odnalazł ten
interesujący i całkiem przypadkiem zostawił włączoną stronę i
teatralnie ziewając udał się do sypialni, ignorując słońce
bezpardonowo informujące o tym, że to jeszcze nie czas na sen.
*
Blondyn usłyszał otwieranie drzwi i
odgłosy szarpaniny. Stłumił parsknięcie i zacisną mocniej
powieki, kiedy rozbrzmiały kroki dwóch par stóp na grubym dywanie.
-Sanji... - ciepły oddech owiał jego
ucho, sprawiając, ze uwolnił jedną z lazurowych tęczówek –
mamy plan... – niechęć aż od niego biła, natomiast stojący za
jego plecami pirat, nie umiał powstrzymać szerokiego uśmiechu.
-On będzie za długo gadał – wszedł
mu w słowo wytatuowany mężczyzna – więc w skrócie: Ja. Ty. On.
Łóżko. Seks.
Blondyn parsknął śmiechem, widząc
jaki efekt wywołała jego subtelna aluzja. Dobrze, że tej dwójce
nie można zarzucić przerostu inteligencji.
-Chyba nie mam wyjścia – mruknął z
ociąganiem, gratulując sobie w duchu aktorskich zdolności.
Dwójka stojąca nad nim zmierzyła się
wzrokiem, jakby starając się zapewnić tego drugiego o swojej
wyższości. Ostatecznie „płonąca pięść” przerwał kontakt
wzrokowy i nachylił się nad blondynem.
Sanji westchnął cicho, gdy zachłanne
usta przycisnęły się do jego szyi pozostawiając krwistą malinkę.
Przejechał dłońmi po niesamowicie ciepłych plecach, naznaczonych
tatuażami. Wyczuł zarys wszystkich mięśni i ich napięcie, gdy
mężczyzna wykonywał najdrobniejszy ruch, zdzierając ubrania.
Uśmiechnął się lekko, gdy
czekoladowe oczy narzeczonego błysnęły groźnie.
Odtrącił dłoń spoczywającą na
blond włosach i wpił się zachłannie w jego usta, pragnąc
pokazać, do kogo należy. Sanji zaśmiał się w duchu, muskając
opuszkami palców ramię mężczyzny, równie ciemne lecz pozbawione
tatuaży.
Pirat niezadowolony patrzył jak usta
blondyna są dominowane przez swojego sobowtóra. Bez słowa
sprzeciwu ściągnął z niego spodnie, pochylając się nad
wypukłością bokserek i zagryzł na niej zęby. Z ust Sanjiego
wydobył się cichy jęk zadowolenia, szybko zduszony przez wargi
Portgasa. Modre oczy spotkały się z tymi czekoladowymi i Sanji
zobaczył gniew trawiący narzeczonego. Wplótł smukłe palce w jego
ciemne włosy i przygarną do siebie bliżej, jednocześnie szukając
rozporka Aceowych spodni.
„Płonąca pięść” niecierpliwie
odchylił cienki materiał i ujął nabrzmiałego członka mężczyzny.
Przybliżając wargi do gorącego penisa poczuł jak ciało blondyna
drży w odpowiedzi na jego pieszczoty.
Sanji starał się skupić na
rozbieraniu swojego chłopaka, ale pożądanie pulsujące w okolicy
krocza, skutecznie mu to uniemożliwiało. Gdy wreszcie pokonał
przeszkodę, jaką stanowił rozporek, pozwolił by spodnie zjechały
mu aż do kolan. Odrywając się od ust Ace'a, poczuł jak jest
przewracany na brzuch, a do jego środka wdziera się męskość
pirata.
Portgas zaklął szpetnie, ale szczupła
dłoń mężczyzny powstrzymała go od reakcji. Poczuł jak blondyn
bierze jego penisa do ust i przymknął oczy z rozkoszy. Bliskość
Sanjiego go uspokajała i tylko przyśpieszony oddech, zlewający się
z jego własnym, wyprowadzał go z równowagi.
Blondyn po pierwszym bólu, czuł już
tylko przyjemność. Ten drugi, pociągający, lekko drapieżny Ace
doskonale wiedział czego chce. Drażnił się z nim, ocierając o
wrażliwy punkt a za każdym razem, gdy Sanji czuł się bliski
spełnienia, zwalniał, nie pozwalając mu dojść. Ciemne, szorstkie
dłonie zaciskające się na jego członku tylko potęgowały
przyjemność. Silne ramiona obejmowały go w pasie i wymuszały
płynne ruchy.
Blondyn zatracał się w przyjemności,
satysfakcję dawały mu ciche jęki narzeczonego, który trzymał go
za jasne włosy i zaciskał dłoń za każdym razem, gdy Sanji
drocząc się z nim zagryzał lekko zęby. Sanji usłyszał ciche
westchnienie i po chwili jego wnętrze zostało wypełnione gęstą
cieczą. Silne palce zacisnęły się na jego członku, poruszając
rytmicznie. Doszedł w tym samym momencie, gdy Ace gwałtownie
wyszedł z jego ust, brudząc prześcieradło swoją spermą. Opadł
na łóżko, oddychając ciężko i czując dwa gorące ciała obok
siebie.
*
Uchylił ciężkie powieki, starając
się uwolnić od ciążącej mu senności i przeciągając się z
cichym pomrukiem zadowolenia. Poczuł silne ramiona oplatające go w
pasie i uśmiechnął się szeroko na widok nakrapianych policzków.
-Miałeś dobry sen? - zgadywał Ace,
widząc szczęśliwą twarz narzeczonego.
-Najlepszy – nachylił się składając
na ustach słodki pocałunek – ale mając ciebie obok, nie żałuje,
że się obudziłem.
Portgas oparł głowę na nadgarstku i
przyjrzał mu się uważnie. Odgarnął za ucho jeden z jasnych
kosmyków i korzystając z sytuacji obrysował kciukiem zarys jego
warg.
-Opowiesz mi?
-Ta-je-mni-ca – blondyn pokazał mu
język i ponownie zakopał się w pościeli, by z wypiekami na
policzkach oddać się wspomnieniom.
Nie znam, nie będę czytać, powiem tylko, że cieszę się, że coś napisałaś ♥ i aż mnie coś ściska, jak myślę, że pozostałam jedyną zakałą naszej rodziny, która nie wydusi z siebie nic ponad miniminiaturkę. Huh, jakoś przeboleję c:
OdpowiedzUsuńPowinnam w sumie spać, ale w sumie się naczytałam creepypastów i nie mam zamiaru, więc stalkuję tacie bloga ♥
Ten komentarz nic nie wniósł. Wybacz ;;
*dźga patykiem mającym symbolizować chęć i motywację*
OdpowiedzUsuńPiegusku, mi tam pasuję, że piszesz łan pisy <3 Olać Kurosa, no i nie zapominaj o obiecanych ficzkach dla mnie ^__________^ Ja już chyba to komciałam, prawda? :D
OdpowiedzUsuńAce x2 = zajebistości do potęgi entej, aż zazdroszczę Sanjiemu :D
omg xD
OdpowiedzUsuń