środa, 30 kwietnia 2014

Fantazje

Tak... więc jakby ktoś się zastanawiał dlaczego umarłam. To dlatego, że OP mnie pochłonął, wszystko wina Ody.
Do kurosa powrócę, ale muszę znaleźć na to chęci i motywacje, bo generalnie po co pisać, jakiś shit, który nie będzie miał znaczenia.

Tak na otarcie łez, zaspamuję "śmietnik" fickami z OP *ekhem* seksy są, w zasadzie same seksy.

-Kurwa – wymsknęła mu się. Przystanął w progu kuchni i zamrugał szybciej powiekami. On, wygadany, niesamowicie elokwentny i niezaprzeczalnie dowcipny, Ace nie wiedział co powiedzieć i nieziemsko mu się to nie podobało. Przetarł oczy i westchnął niemalże rozczarowany, że nie ma zwidów.
Naga klatka piersiowa, tatuaż na lewym ramieniu, kapelusz, kilkanaście piegów na nosie i para brązowych oczu, które teraz przewiercały go na wylot – tyle zdążył zarejestrować nim wreszcie poskładał pojedyncze słowa w zdanie.
Rozważając wszelkie opcje:
1.Ktoś pierdzielną mu ogromne lustro do kuchni i we śnie wcisną w dziwne wdzianko.
2.Długotrwała praca odbiła się na jego zdrowiu i psychice. Dobrze, ze chociaż piękny pozostał.
3.Sanji jest zmęczony byciem uke i postanowił dać mu pigułkę gwałtu po czym zdominować.
Doszedł do wniosku, że...
-Jesteś... jakimś chorym kosmitą, który wygląda jak ja – dumnie wygłosił swoją teorię Ace i mimowolnie poluźnił krawat. W pomieszczeniu robiło się stanowczo za gorąco.
Postać stojąca w JEGO kuchni zmarszczyła groźnie brwi.
-Jestem piratem, nazywam się Portgas D. Ace – powiedział hardo mężczyzna.
Ace najchętniej wyrzuciłby dziwnego osobnika ze swojego mieszkania. Osobnika, który w dodatku wyglądał jak on i przedstawiał się jego nazwiskiem. Ale oceniając swoje możliwości i ewentualną broń, którą w tym momencie dysponował, a był to pusty kubek po kawie, postanowił zacząć od rozmowy, przynajmniej aż do czasu gdy nie przedostanie się do szuflady z nożami. Tylko, gdzie ona do chuja wuja jest? Sanji poprzestawiał sobie wszystko według własnych upodobań. Westchnął zrezygnowany i opadł na krzesło, ręką wskazują drugiemu sobie, by zrobił to samo.
-Więc co pirat robi z dala od wody? - pomyślał, że w tym momencie naprawdę przydałby mu się papieros sporadycznie podkradany swojemu chłopakowi, bądź szklaneczka czegoś mocniejszego. Potarł czoło w zamyśleniu.
-Nie wiem – przyznał – chyba wpadłem w wir, szukając Czarnobrodego.
-Brawo, to najdurniejsza z historii jakie słyszałem, gdyby istniało na to jakieś odznaczenie, na pewno byś je zgarnął – zaśmiał się lekko nerwowo, ale pogardliwy wzrok rozmówcy przywołał go do porządku – mógłbyś tak nie marszczyć brwi wyglądam... wyglądasz głupio.
Pirat prychnął tylko w odpowiedzi i rozejrzał się zainteresowany po wnętrzu mieszkania.
-Dopóki się nie dowiem, jak wrócić, będę musiał tu zostać. - Mruknął niechętnie.
-Mógłbyś o tym sam nie decydować?! - Ace zarejestrował, że plecy mężczyzny zdobi kolejny, znacznie większy, tatuaż. Jego wzrok szybko powędrował do palącej się dłoni mężczyzny.
-Ah, zapomniałem dodać, jest „płonąca pięść” Portgas D. Ace.
Mężczyzna odchrząknął znacząco, starając się ignorować ogień, będący zdecydowanie zbyt blisko twarzy.
-Czuj się jak u siebie.
*
Ace stał pod prysznicem, czując jak gorąca woda wypala z niego zmęczenie. Tak zwyczajna czynność wydawała się oddalać abstrakcyjne, nierzeczywiste wydarzenie, jakim było nagłe pojawienie się jego sobowtóra z alternatywnej rzeczywistości. W dodatku, chociaż musiał przyznać to niechętnie, posiadającego dość interesujące zdolności. Za nic w świecie nie może pozwolić, by Sanji się z nim spotkał. Czuł lęk na myśl o tym, że narzeczony zostawi go dla tego chodzącego ogniska, co w pakiecie z jego wyglądem, stanowiłoby dla kucharza mieszankę aż nadto pożądaną.
Westchnął ciężko i wyszedł spod prysznica.
*
Sanji nucąc pod nosem i przeskakując po kilka stopni, dotarł do mieszkania swojego chłopaka. Będąc w wyjątkowo dobrym nastroju, miał zamiar wyciągnąć gdzieś tego jęczącego osobnika, który ostatnimi czasy zdecydowanie zbyt często swą miłość kierował w stronę wygodnej kanapy i pilota od telewizora. Zapukał krótko i zaniemówił na widok, witającego go od progu, szerokiego uśmiechu, który skradł jego serce kilka ładnych lat temu.
Ace objął go mocno w pasie, palce drugiej dłoni zanurzył w blond włosach, mrucząc wyraźnie zachwycony. Sanji zamarł lekko, gdy poczuł gorący, pożądliwy pocałunek na swoich ustach, ale po chwili się zreflektował rozwierając wargi i wpuszczając jego język do środka. Zarzucił mu ramiona na szyję, poddając się tańcowi języków. Gdy Portgas oddalił się od niego niechętnie by złapać łyk powietrza, Sanji wyszczerzył zęby lustrując go uważnie wzrokiem.
-Co to? Cosplay? - szturchnął palcem cowboyski kapelusz – podoba mi się.
-Co ci się podoba – drgnął słysząc głos Ace i to nie od pirata stojącego przed nim. Jego spojrzenie powędrowało do osoby wchodzącej do pokoju. Następnie z wolna powróciło do sprawcy obecnego rozpalenia.
-Co do cholery....? - zdołał wyjąkać.
-Też chciałbym to wiedzieć – rzucił cierpko Ace, owinięty jedynie ręcznikiem. Z czarnych włosów skapywała woda mocząc klatkę piersiową mężczyzny – a jeszcze bardziej chciałbym wiedzieć dlaczego się dajesz molestować obcym ludziom.
*
-Całowałeś się z innym gościem, oczywiście, że jestem wkurwiony
-To tylko kwestia perspektywy – a widząc jak Ace ciska w niego groźnym spojrzeniem dodał – dla mnie to było bardziej jak z tobą.
-Pogrążasz się – ostrzegł go mężczyzna.
-Super. To ty sobie emuj w kącie i wysmarkuj w rękaw, a ja pójdę zrobić kolację, żebyś nie umarł z głodu... - machnął ręką zrezygnowany - żeby on nie umarł z głodu, a zresztą walić to.
-Nie daj mu się molestować.
-Zdychaj – prychnął kucharz na odchodnym.
*
-Jest zły – stwierdził Ace, opierając się nonszalancko o blat szafki i podkradając z talerza plaster sera.
-Wcale nie – skłamał gładko Sanji zamachując się na złodzieja nożem.
-Oczywiście, że jest, ja bym był. A skoro dzielimy te same upodobania to myślę, że nie tylko to. - jego ciemne oczy wpatrywały się w Sanji'ego z taką energią, że musiał spuścić wzrok. Zrobiło mu się gorąco i ze zgrozą stwierdził, że zdradliwy rumieniec wykwita mu na policzkach. Było by prościej, gdyby nie mieli tej samej twarzy, tego samego głosu i gestów.
-Marnujesz twarz na bycie smutnym. Masz najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.
-Czy ty posiadasz jakieś filtry w głowie... no wiesz takie, które powstrzymują od mówienia krępujących rzeczy? - burknął Sanji rejestrując, że dłonie zaczynają mu się trząść, a idealnie równe plastry mięsa nie są już tak idealne.
-Nie uważam by były potrzebne – mruknął muskając wargami jego odsłonięty kark – a ty?
-A ja uważam, że jeszcze nie miałeś okazji przywitać się z moim kopniakiem.
Ace zachichotał, ale porzucił molestowanie jego szyi, przerzucając całe zainteresowanie na szykowaną kolację.
*
-Dobra, dobra! - krzyknął Sanji zwracając na siebie uwagę – może zamiast skakania sobie do gardeł i warczenia na siebie, zaczniemy działać?
-Co proponujesz? - zapytał niechętnie Ace, rzucając swojemu partnerowi zaciekawione spojrzenie.
-Czytałem kiedyś taką książkę – blondyn uśmiechnął się zalotnie – gdzie główny bohater się rozdwoił...
-My się nie rozdwoiliśmy...
-On po prostu tu się pojawił z alternatywne...
-Zamknąć mi się! - zagrzmiał Sanji, patrząc wilkiem na obu sprawców jego zbereźnych myśli – albo będziecie mnie grzecznie słuchać, albo na zawsze zostanie tak jak jest.
-Jestem za tym żeby słuchać.
-Tak, słuchanie jest zdecydowanie lepsze.
-To skoro już to ustaliliśmy to jazda: zacznijcie się całować! - z triumfem w oczach popatrzył na ich głupie miny.
-Chyba chciałeś powiedzieć „mnie”.
-Wiem co chciałem powiedzieć. Jakieś obiekcje? - Niby od niechcenia zamaszyście założył nogę na nogę, o milimetr mijając twarze zdezorientowanych mężczyzn.
-Mam się całować z tym czymś – Ace poprawił swój kapelusz i popatrzył z pogardą na równo wyprasowaną koszulkę polo swojego sobowtóra.
-Dokładnie. Miło, ze to ustaliliśmy. - Sanji rozsiadł się wygodniej na kanapie i wyczekująco patrzył na gromy które ciskali do siebie nawzajem.
-Zdejmij ten durny kapelusz – mruknął Portgas, głosem wyrażającym obawę o ponowne przywitanie dopiero co zjedzonej kolacji.
-Chyba nie masz zamiaru mnie pocałować, odwal się, nie będę cie dotykał!
-Przestań się drzeć jak dziewica, masz lepszy pomysł? Mam dość oglądania własnej gęby, nawet jeśli jest piękna.
Sanji z szerokim uśmiechem patrzył jak dwóch czarnowłosych mężczyzn zbliża do siebie usta. Początkowo tylko musnęli się wargami, a słysząc zachęcający okrzyk „z uczuciem, panowie” pogłębili pocałunek. Blondyn powachlował się ręką, gdy temperatura w pokoju przekroczyła poziom krytyczny, przynajmniej w jego odczuciu. Piegi na policzkach obu Aceów zlały się w jedno i chociaż nadal stali sztywno jak kukły, to ich usta pracowały zawzięcie. W końcu oderwali się od siebie, dysząc ciężko.
-Nic się nie zmieniło – spanikował Portgas, błagalnie wyciągając rękę do Sanjiego – kochanie...
-A czego się spodziewaliście? Jak się chcecie kogoś pozbyć to całowanie się, jest kiepską metodą – blondyn zagryzł wargę by nie parsknąć śmiechem na widok ich osłupiałych min.
-Czy nie mówiłeś, ze czytałeś książkę....?
-Gdzie główny bohater...
-A tak, tak – machnął ręką Sanji – była nudna. Nie skończyłem jej.
*
Sanji poprawił okulary zsuwające mu się z nosa i upewniwszy się uprzednio, że ta dwójka ciągle kontynuuje pasjonujące zajęcie – kłótnie o to, który z nich jest przystojniejszy, włączył komputer.
Chory uśmiech satysfakcji zagościł na jego twarzy, gdy niezbrukane dotąd serce trafiło na yaoistyczne forum. Przeczesał leniwym wzrokiem, kilka postów, nim odnalazł ten interesujący i całkiem przypadkiem zostawił włączoną stronę i teatralnie ziewając udał się do sypialni, ignorując słońce bezpardonowo informujące o tym, że to jeszcze nie czas na sen.
*
Blondyn usłyszał otwieranie drzwi i odgłosy szarpaniny. Stłumił parsknięcie i zacisną mocniej powieki, kiedy rozbrzmiały kroki dwóch par stóp na grubym dywanie.
-Sanji... - ciepły oddech owiał jego ucho, sprawiając, ze uwolnił jedną z lazurowych tęczówek – mamy plan... – niechęć aż od niego biła, natomiast stojący za jego plecami pirat, nie umiał powstrzymać szerokiego uśmiechu.
-On będzie za długo gadał – wszedł mu w słowo wytatuowany mężczyzna – więc w skrócie: Ja. Ty. On. Łóżko. Seks.
Blondyn parsknął śmiechem, widząc jaki efekt wywołała jego subtelna aluzja. Dobrze, że tej dwójce nie można zarzucić przerostu inteligencji.
-Chyba nie mam wyjścia – mruknął z ociąganiem, gratulując sobie w duchu aktorskich zdolności.
Dwójka stojąca nad nim zmierzyła się wzrokiem, jakby starając się zapewnić tego drugiego o swojej wyższości. Ostatecznie „płonąca pięść” przerwał kontakt wzrokowy i nachylił się nad blondynem.
Sanji westchnął cicho, gdy zachłanne usta przycisnęły się do jego szyi pozostawiając krwistą malinkę. Przejechał dłońmi po niesamowicie ciepłych plecach, naznaczonych tatuażami. Wyczuł zarys wszystkich mięśni i ich napięcie, gdy mężczyzna wykonywał najdrobniejszy ruch, zdzierając ubrania.
Uśmiechnął się lekko, gdy czekoladowe oczy narzeczonego błysnęły groźnie.
Odtrącił dłoń spoczywającą na blond włosach i wpił się zachłannie w jego usta, pragnąc pokazać, do kogo należy. Sanji zaśmiał się w duchu, muskając opuszkami palców ramię mężczyzny, równie ciemne lecz pozbawione tatuaży.
Pirat niezadowolony patrzył jak usta blondyna są dominowane przez swojego sobowtóra. Bez słowa sprzeciwu ściągnął z niego spodnie, pochylając się nad wypukłością bokserek i zagryzł na niej zęby. Z ust Sanjiego wydobył się cichy jęk zadowolenia, szybko zduszony przez wargi Portgasa. Modre oczy spotkały się z tymi czekoladowymi i Sanji zobaczył gniew trawiący narzeczonego. Wplótł smukłe palce w jego ciemne włosy i przygarną do siebie bliżej, jednocześnie szukając rozporka Aceowych spodni.
„Płonąca pięść” niecierpliwie odchylił cienki materiał i ujął nabrzmiałego członka mężczyzny. Przybliżając wargi do gorącego penisa poczuł jak ciało blondyna drży w odpowiedzi na jego pieszczoty.
Sanji starał się skupić na rozbieraniu swojego chłopaka, ale pożądanie pulsujące w okolicy krocza, skutecznie mu to uniemożliwiało. Gdy wreszcie pokonał przeszkodę, jaką stanowił rozporek, pozwolił by spodnie zjechały mu aż do kolan. Odrywając się od ust Ace'a, poczuł jak jest przewracany na brzuch, a do jego środka wdziera się męskość pirata.
Portgas zaklął szpetnie, ale szczupła dłoń mężczyzny powstrzymała go od reakcji. Poczuł jak blondyn bierze jego penisa do ust i przymknął oczy z rozkoszy. Bliskość Sanjiego go uspokajała i tylko przyśpieszony oddech, zlewający się z jego własnym, wyprowadzał go z równowagi.
Blondyn po pierwszym bólu, czuł już tylko przyjemność. Ten drugi, pociągający, lekko drapieżny Ace doskonale wiedział czego chce. Drażnił się z nim, ocierając o wrażliwy punkt a za każdym razem, gdy Sanji czuł się bliski spełnienia, zwalniał, nie pozwalając mu dojść. Ciemne, szorstkie dłonie zaciskające się na jego członku tylko potęgowały przyjemność. Silne ramiona obejmowały go w pasie i wymuszały płynne ruchy.
Blondyn zatracał się w przyjemności, satysfakcję dawały mu ciche jęki narzeczonego, który trzymał go za jasne włosy i zaciskał dłoń za każdym razem, gdy Sanji drocząc się z nim zagryzał lekko zęby. Sanji usłyszał ciche westchnienie i po chwili jego wnętrze zostało wypełnione gęstą cieczą. Silne palce zacisnęły się na jego członku, poruszając rytmicznie. Doszedł w tym samym momencie, gdy Ace gwałtownie wyszedł z jego ust, brudząc prześcieradło swoją spermą. Opadł na łóżko, oddychając ciężko i czując dwa gorące ciała obok siebie.
*
Uchylił ciężkie powieki, starając się uwolnić od ciążącej mu senności i przeciągając się z cichym pomrukiem zadowolenia. Poczuł silne ramiona oplatające go w pasie i uśmiechnął się szeroko na widok nakrapianych policzków.
-Miałeś dobry sen? - zgadywał Ace, widząc szczęśliwą twarz narzeczonego.
-Najlepszy – nachylił się składając na ustach słodki pocałunek – ale mając ciebie obok, nie żałuje, że się obudziłem.
Portgas oparł głowę na nadgarstku i przyjrzał mu się uważnie. Odgarnął za ucho jeden z jasnych kosmyków i korzystając z sytuacji obrysował kciukiem zarys jego warg.
-Opowiesz mi?
-Ta-je-mni-ca – blondyn pokazał mu język i ponownie zakopał się w pościeli, by z wypiekami na policzkach oddać się wspomnieniom.

4 komentarze:

  1. Nie znam, nie będę czytać, powiem tylko, że cieszę się, że coś napisałaś ♥ i aż mnie coś ściska, jak myślę, że pozostałam jedyną zakałą naszej rodziny, która nie wydusi z siebie nic ponad miniminiaturkę. Huh, jakoś przeboleję c:
    Powinnam w sumie spać, ale w sumie się naczytałam creepypastów i nie mam zamiaru, więc stalkuję tacie bloga ♥
    Ten komentarz nic nie wniósł. Wybacz ;;

    OdpowiedzUsuń
  2. *dźga patykiem mającym symbolizować chęć i motywację*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piegusku, mi tam pasuję, że piszesz łan pisy <3 Olać Kurosa, no i nie zapominaj o obiecanych ficzkach dla mnie ^__________^ Ja już chyba to komciałam, prawda? :D

    Ace x2 = zajebistości do potęgi entej, aż zazdroszczę Sanjiemu :D

    OdpowiedzUsuń