piątek, 7 marca 2014

Dzikie orgie w wykonaniu Pottera

Nie dla ludzi o słabych nerwach, przywiązanych do kanonu, do postaci, do czegokolwiek. Bo tu wszystko się wali. Dosłownie. Nie ma w tym nic błyskotliwego, ale tylko taka "fabuła" miała rację bytu przy tych pairingach. Przynajmniej w mej głowie.
Panów dobierała Kana i to było pisane...... no cóż, dawno temu. Bo chciała.


Ciemną, obecnie już nie nieużywaną salę wypełniło skrzypienie otwieranych drzwi. Młody chłopak wzdrygnął się na ten dźwięk i popatrzył podejrzliwie w ich kierunku, a gdy zauważył znajomą sylwetkę, jego twarz stała się chmurna i wroga.
Do klasy pewnym siebie, zamaszystym krokiem wszedł młodzieniec. Na twarzy widniał pogardliwy uśmiech. Czarne włosy miał idealnie ułożone, zaczesane z perfekcyjną dbałością o każdy szczegół. Na ten widok ręka Pottera mimowolnie powędrowała do jego własnej czupryny, którą potargał zawzięcie.
-Spóźniłeś się, Black – warknął James, gdy tamten zbliżył się dostatecznie.
-Nie twój zasrany interes - odparł pogardliwie, podchodząc tak blisko, że niemal stykali się torsami. Wyraźnie górował wzrostem, chociaż Potter nie należał do niskich osób to i tak musiał zadzierać głowę by spojrzeć mu w oczy. Nie to żeby specjalnie miał na to ochotę, ale Regulus już złapał go za podbródek i brutalnie pociągnął do góry wymuszając pocałunek na niechętnych ustach. - Potter postaraj się trochę bo stracę cierpliwość – uderzył go po twarzy zewnętrzną stroną dłoni.
James niechętnie przejął inicjatywę chociaż nie zdążył jeszcze odpłynąć w świat wyobrażeń, kłamstw i złudzeń. Jednak nim całkiem pozbył się ubrań, jego myśli zostały całkowicie zdominowane przez tą jedną osobę i poddał się iluzji. Byli tak do siebie podobni, ten sam szaro-błękitny kolor oczy, tylko dlaczego podczas gdy oczy Syriusza wypełnione były chęcią życia, te tutaj tylko patrzyły na niego z niesmakiem? Dlaczego ciemne włosy starszego z Blacków były rozwiane przez wiatr, a te pedantycznie ułożone? Dlaczego... Zacisnął zęby z bólu, gdy Remulus nie zaprzątając sobie głowy przygotowaniem, wszedł w niego gwałtownie. Tak było dobrze, ból otępiał go na tyle, ze mógł spokojnie pozbyć się tych niepokojących różnic z głowy.
-Zawsze tak gorąco szepczesz moje nazwisko, pewnie czujesz jakby to on cię pieprzył, co?A dziś? Cóż to za pogarda? Czyżbyś brzydził się mojego pochodzenia, żałujesz, że dotyka cię ktoś ze Szlachetnego Rodu Blacków? Powinieneś być wdzięczny, ale wiesz... taaaak, dobrze wiesz, że mały Syriuszek też należy do tej samej rodziny. A wiesz co ci powiem, on jest z tego powodu cholernie dumny.
-Nie, on...- Remulus natychmiast zasłonił mu usta dłonią i począł się gwałtownie poruszać, nie bacząc na stłumione krzyki bólu
-Możesz sobie wierzyć w bajki, które głosi, ale on NIGDY nie wyrzeknie się rodziny. Obecnie to jest jedynie jego sposób na bunt, chce zostać zauważony, ale później... tak, później wróci, niczym syn marnotrawny.
James już się nie kontrolował. Strzępki jego myśli krążyły po głowie i nie chciały ułożyć się w logiczną całość, przez jego własne krzyki i jęki przebijał się głos młodszego Blacka, wciąż jedno i to samo irytujące zdanie „pamiętaj Potter, on jest taki sam jak ja”.
*
Syriusz Black nie był złą osobą, a przynajmniej sam się za takową nie uważał. Mimo wszystko nie mógł nie spoglądać z pogardą na chuchrowatego Snape'a wijącego mu się u stóp i w roztargnieniu zbierającego swoje książki. Dziś Black miał wyjątkowo dobry humor i pozwolił mu dokończyć odrabianie pracy domowej nim zabiorą się do rzeczy. Nic sobie nie robił z tego, że Smark pod naciskiem jego przeszywającego spojrzenia, co chwile mylił się zapisując wyrazy, mieszał ingrediencje, czy wylewał tusz na pergamin. W końcu jednak zniecierpliwienie wzięło górę i przyciągnął do siebie przestraszonego chłopaka. Jego zimne ręce od razu powędrowały pod koszulę szkolnego mundurka. Severus zamknął oczy i zacisną drżące wargi. Każda taka sytuacja była dla niego ciągle to nowym upokorzeniem.
-Dlaczego? -wychrypiał drżącym głosem spodziewając się ciosu. A gdy Black nie reagował, powtórzył – dlaczego ja, kochasz Pottera, prawda?
Następstwo tego jednego zdania, go przeraziło. Syriusz odepchnął go od siebie, tak, że Snape zderzył się boleśnie z ławką. Black wykrzywił usta w przerażającym grymasie i zacisnął dłonie w pięści. Smark skulił się w oczekiwaniu na cios. Ale ten nie nadszedł.
-Nigdy, nigdy więcej nie poruszaj tego tematu – powiedział pozornie spokojnym głosem chłopak. - jutro o tej samej porze. - dodał zabierając swoją torbę i wychodząc z klasy.
Sewerus siedział jeszcze chwilę, łapczywie łapiąc powietrze i nie wierząc w swoje szczęście
*
Syriusz szybkim krokiem zmierzał w kierunku nieużywanej klasy na drugim piętrze. Był na siebie zły, że wczoraj dał się tak wyprowadzić z równowagi. Pozwolił na to, był zbyt miękki, dziś już on mu pokaże. Miejsce Smarka jest nisko, już on mu uświadomi jak nisko. Będzie jęczał i błagał. Nie wiedzieć czemu, ta myśl wcale nie wydawała mu się kusząca. Fakt, że obrał go na swoją ofiarę, tylko dlatego, że zdobył bardzo interesujące, pisemne wywody na temat jego miłości do Evans, cóż, jaki normalny facet pisze pamiętnik? Chciał w jakiś sposób zapomnieć o swoim przyjacielu, którego ostatnimi czasy postrzegał w inny sposób, myślał, że może to, odwiedzie w jakiś sposób jego myśli od tych przeszywających brązowych oczu. Taki był plan. A, że mógł pognębić znienawidzonego Smarka powinno być bonusem. Nie było. Syriusz brzydził się sobą, ze w ogóle wpadł na taki pomysł i że trwało to już kilka tygodni. Westchnął zrezygnowany, może później coś wymyśli.
Zmarszczył brwi zirytowany, gdy zobaczył, że Snape czatuje przy drzwiach. Co on u diabła wyprawia? Czy chce, by wszyscy dowiedzieli się o ich spotkaniach? Jednak nim zdążył powiedzieć cokolwiek zza drzwi dobiegły go głośne jęki. Zamarł wpół kroku. Czyżby ktoś wyczaił ich kryjówkę.
Uśmiechnął się złośliwie. W końcu jakaś odmiana by odgonić złe myśli. To będzie sensacja! Położył dłoń na klamce i policzył po ciuchu do trzech, po czym otworzył z impetem drzwi.
Zapewne miał powiedzieć coś błyskotliwego, przynajmniej tak mu się wydawało. Miał i niewątpliwie by to zrobił. Jednak głos uwiązł mu w gardle na widok swojego najlepszego przyjaciela posuwanego przez następcę Wspaniałego Rodu Blacków.
Nie miał pojęcia jakim cudem znalazł się tuż przy nich, ani kiedy powalił na ziemię swojego młodszego brata, który, gdy minął moment zaskoczenia, począł zanosić się donośnym śmiechem. Był kurewsko zadowolony z takiego obrotu spraw i nawet gdy Syriusz walnął go pięścią w nos, sprawiając, ze twarz została zalana krwią, nie przestawał się śmiać.
Gdzieś w przebłysku świadomości zdał sobie sprawę z tego, że cały czas mają świadka. Na chwiejnych nogach, zataczając się jakby był pijany podszedł do Snape'a, który trząsł się przyglądając się całej sytuacji, i złapał za poły szaty, unosząc go kilka centymetrów nad podłogą.
-Masz o tym nikomu nie mówić, zrozumiałeś? - warknął mu prosto w twarz – jeśli ktokolwiek się dowie, to zawartość pamiętnika będzie twoim najmniejszym zmartwieniem.
Smark tak energicznie pokiwał głową, że tłuste włosy opadły mu na twarz. Gdy tylko Syriusz rozluźnił uścisk, Severus natychmiast ewakuował się z pomieszczenia.
Black rozejrzał się po klasie by stwierdzić, że jego brat korzystając z okazji ulotnił się. Bardzo mądrze. Starając się opanować otępiające uczucie wkurwienia zbliżył się do Pottera, ale nie potrafił nic powiedzieć. Zapalił, tylko do tego był teraz zdolny. Popatrzył na tego zawsze przebojowego i głośnego chłopaka, który teraz siedział skulony na podłodze. Wciąż z rozchełstaną szatą i wzrokiem wbitym w podłogę.
Gdy trzeci papieros zawitał w jego ustach przykucnął z lekkim westchnieniem, opierając ramiona na kolanach. James konsekwentnie unikał jego wzroku.
-Nie powiem, że rozumiem, jak mogłeś dawać się pieprzyć i tłuc mojemu braciszkowi. - zamilkł na chwilę mrużąc oczy od drażniącego go dymu – jestem wkurwiony! - jakby na dowód tego uderzył pięścią w stojącą nieopodal ławkę – ale to też moja wina, więc mógłbyś na mnie spojrzeć.
Z pewnym wahaniem para ciemnobrązowych oczy popatrzyła na niego lekko płochliwie. Syriusz uśmiechnął się blado, przykładając opuszki palców do opuchniętego policzka Pottera.
-Też robiłem głupie rzeczy i wiesz potrafię kłamać z miną pokerzysty, ale ty... ty jesteś jeszcze gorszy. Kłamiesz z wesołym błyskiem prawdy w oku. Jednak to nie jest żadne usprawiedliwienie, dlatego przepraszam. - nim James zdążył cokolwiek odpowiedzieć, jego usta zostały nakryte najdelikatniejszym pocałunkiem jakiego kiedykolwiek było mu dane doświadczyć. Black świadomie starał się podkreślić różnicę między nim, a swoim bratem. On nie skrzywdziłby Pottera. Wspomnienie dzikiej furii powróciło w przelocie, był w stanie zamordować Regulusa. 

Ekhem... no przecież uprzedzałam.

6 komentarzy:

  1. JIMREG ♥ MIŁOŚCI MOJA ^______________________________^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bitwa między chęcią czytania tatowego bloga, a niechęcią do Potterowych yaoiców była długa i zacięta.
    Ale tata wygrał^^
    Seksy. Demoralizujesz dziecko. Bardzo dobrze.
    Nie no, nie znam się za bardzo na pairingach z Pottera, ale JamReg (?) do mnie przemawia. Pisz, pisz. Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja jedyna myśl to, że od Syriusza do Sergiusza nie daleka droga XD

    BŁAGAM NIE ZABIJAJ XDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *kaszelek* kot *kaszelek* ma rację *kaszelek*

      Usuń
  4. Witam,
    trafiłam tutaj całkiem niedawno, teksty bardzo mi się podobają i czekam na więcej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń