Panów dobierała Kana i to było pisane...... no cóż, dawno temu. Bo chciała.
Ciemną, obecnie już nie nieużywaną
salę wypełniło skrzypienie otwieranych drzwi. Młody chłopak
wzdrygnął się na ten dźwięk i popatrzył podejrzliwie w ich
kierunku, a gdy zauważył znajomą sylwetkę, jego twarz stała się
chmurna i wroga.
Do klasy pewnym siebie, zamaszystym
krokiem wszedł młodzieniec. Na twarzy widniał pogardliwy uśmiech.
Czarne włosy miał idealnie ułożone, zaczesane z perfekcyjną
dbałością o każdy szczegół. Na ten widok ręka Pottera
mimowolnie powędrowała do jego własnej czupryny, którą potargał
zawzięcie.
-Spóźniłeś się, Black – warknął
James, gdy tamten zbliżył się dostatecznie.
-Nie twój zasrany interes - odparł
pogardliwie, podchodząc tak blisko, że niemal stykali się torsami.
Wyraźnie górował wzrostem, chociaż Potter nie należał do
niskich osób to i tak musiał zadzierać głowę by spojrzeć mu w
oczy. Nie to żeby specjalnie miał na to ochotę, ale Regulus już
złapał go za podbródek i brutalnie pociągnął do góry
wymuszając pocałunek na niechętnych ustach. - Potter postaraj się
trochę bo stracę cierpliwość – uderzył go po twarzy zewnętrzną
stroną dłoni.
James niechętnie przejął inicjatywę
chociaż nie zdążył jeszcze odpłynąć w świat wyobrażeń,
kłamstw i złudzeń. Jednak nim całkiem pozbył się ubrań, jego
myśli zostały całkowicie zdominowane przez tą jedną osobę i
poddał się iluzji. Byli tak do siebie podobni, ten sam
szaro-błękitny kolor oczy, tylko dlaczego podczas gdy oczy Syriusza
wypełnione były chęcią życia, te tutaj tylko patrzyły na niego
z niesmakiem? Dlaczego ciemne włosy starszego z Blacków były
rozwiane przez wiatr, a te pedantycznie ułożone? Dlaczego...
Zacisnął zęby z bólu, gdy Remulus nie zaprzątając sobie głowy
przygotowaniem, wszedł w niego gwałtownie. Tak było dobrze, ból
otępiał go na tyle, ze mógł spokojnie pozbyć się tych
niepokojących różnic z głowy.
-Zawsze tak gorąco szepczesz moje
nazwisko, pewnie czujesz jakby to on cię pieprzył, co?A dziś? Cóż
to za pogarda? Czyżbyś brzydził się mojego pochodzenia, żałujesz,
że dotyka cię ktoś ze Szlachetnego Rodu Blacków? Powinieneś być
wdzięczny, ale wiesz... taaaak, dobrze wiesz, że mały Syriuszek
też należy do tej samej rodziny. A wiesz co ci powiem, on jest z
tego powodu cholernie dumny.
-Nie, on...- Remulus natychmiast
zasłonił mu usta dłonią i począł się gwałtownie poruszać,
nie bacząc na stłumione krzyki bólu
-Możesz sobie wierzyć w bajki, które
głosi, ale on NIGDY nie wyrzeknie się rodziny. Obecnie to jest
jedynie jego sposób na bunt, chce zostać zauważony, ale później...
tak, później wróci, niczym syn marnotrawny.
James już się nie kontrolował.
Strzępki jego myśli krążyły po głowie i nie chciały ułożyć
się w logiczną całość, przez jego własne krzyki i jęki
przebijał się głos młodszego Blacka, wciąż jedno i to samo
irytujące zdanie „pamiętaj Potter, on jest taki sam jak ja”.
*
Syriusz Black nie był złą
osobą, a przynajmniej sam się za takową nie uważał. Mimo
wszystko nie mógł nie spoglądać z pogardą na chuchrowatego
Snape'a wijącego mu się u stóp i w roztargnieniu zbierającego
swoje książki. Dziś Black miał wyjątkowo dobry humor i pozwolił
mu dokończyć odrabianie pracy domowej nim zabiorą się do rzeczy.
Nic sobie nie robił z tego, że Smark pod naciskiem jego
przeszywającego spojrzenia, co chwile mylił się zapisując wyrazy,
mieszał ingrediencje, czy wylewał tusz na pergamin. W końcu
jednak zniecierpliwienie wzięło górę i przyciągnął do siebie
przestraszonego chłopaka. Jego zimne ręce od razu powędrowały pod
koszulę szkolnego mundurka. Severus zamknął oczy i zacisną drżące
wargi. Każda taka sytuacja była dla niego ciągle to nowym
upokorzeniem.
-Dlaczego? -wychrypiał
drżącym głosem spodziewając się ciosu. A gdy Black nie reagował,
powtórzył – dlaczego ja, kochasz Pottera, prawda?
Następstwo tego jednego
zdania, go przeraziło. Syriusz odepchnął go od siebie, tak, że
Snape zderzył się boleśnie z ławką. Black wykrzywił usta w
przerażającym grymasie i zacisnął dłonie w pięści. Smark
skulił się w oczekiwaniu na cios. Ale ten nie nadszedł.
-Nigdy, nigdy więcej nie
poruszaj tego tematu – powiedział pozornie spokojnym głosem
chłopak. - jutro o tej samej porze. - dodał zabierając swoją
torbę i wychodząc z klasy.
Sewerus siedział jeszcze
chwilę, łapczywie łapiąc powietrze i nie wierząc w swoje
szczęście
*
Syriusz szybkim krokiem
zmierzał w kierunku nieużywanej klasy na drugim piętrze. Był na
siebie zły, że wczoraj dał się tak wyprowadzić z równowagi.
Pozwolił na to, był zbyt miękki, dziś już on mu pokaże. Miejsce
Smarka jest nisko, już on mu uświadomi jak nisko. Będzie jęczał
i błagał. Nie wiedzieć czemu, ta myśl wcale nie wydawała mu się
kusząca. Fakt, że obrał go na swoją ofiarę, tylko dlatego, że
zdobył bardzo interesujące, pisemne wywody na temat jego miłości
do Evans, cóż, jaki normalny facet pisze pamiętnik? Chciał w
jakiś sposób zapomnieć o swoim przyjacielu, którego ostatnimi
czasy postrzegał w inny sposób, myślał, że może to, odwiedzie w
jakiś sposób jego myśli od tych przeszywających brązowych oczu.
Taki był plan. A, że mógł pognębić znienawidzonego Smarka
powinno być bonusem. Nie było. Syriusz brzydził się sobą, ze w
ogóle wpadł na taki pomysł i że trwało to już kilka tygodni.
Westchnął zrezygnowany, może później coś wymyśli.
Zmarszczył brwi zirytowany,
gdy zobaczył, że Snape czatuje przy drzwiach. Co on u diabła
wyprawia? Czy chce, by wszyscy dowiedzieli się o ich spotkaniach?
Jednak nim zdążył powiedzieć cokolwiek zza drzwi dobiegły go
głośne jęki. Zamarł wpół kroku. Czyżby ktoś wyczaił ich
kryjówkę.
Uśmiechnął się
złośliwie. W końcu jakaś odmiana by odgonić złe myśli. To
będzie sensacja! Położył dłoń na klamce i policzył po ciuchu
do trzech, po czym otworzył z impetem drzwi.
Zapewne miał powiedzieć
coś błyskotliwego, przynajmniej tak mu się wydawało. Miał i
niewątpliwie by to zrobił. Jednak głos uwiązł mu w gardle na
widok swojego najlepszego przyjaciela posuwanego przez następcę
Wspaniałego Rodu Blacków.
Nie miał pojęcia jakim
cudem znalazł się tuż przy nich, ani kiedy powalił na ziemię
swojego młodszego brata, który, gdy minął moment zaskoczenia,
począł zanosić się donośnym śmiechem. Był kurewsko zadowolony
z takiego obrotu spraw i nawet gdy Syriusz walnął go pięścią w
nos, sprawiając, ze twarz została zalana krwią, nie przestawał
się śmiać.
Gdzieś w przebłysku
świadomości zdał sobie sprawę z tego, że cały czas mają
świadka. Na chwiejnych nogach, zataczając się jakby był pijany
podszedł do Snape'a, który trząsł się przyglądając się całej
sytuacji, i złapał za poły szaty, unosząc go kilka centymetrów
nad podłogą.
-Masz o tym nikomu nie
mówić, zrozumiałeś? - warknął mu prosto w twarz – jeśli
ktokolwiek się dowie, to zawartość pamiętnika będzie twoim
najmniejszym zmartwieniem.
Smark tak energicznie
pokiwał głową, że tłuste włosy opadły mu na twarz. Gdy tylko
Syriusz rozluźnił uścisk, Severus natychmiast ewakuował się z
pomieszczenia.
Black rozejrzał się po
klasie by stwierdzić, że jego brat korzystając z okazji ulotnił
się. Bardzo mądrze. Starając się opanować otępiające uczucie
wkurwienia zbliżył się do Pottera, ale nie potrafił nic
powiedzieć. Zapalił, tylko do tego był teraz zdolny. Popatrzył na
tego zawsze przebojowego i głośnego chłopaka, który teraz
siedział skulony na podłodze. Wciąż z rozchełstaną szatą i
wzrokiem wbitym w podłogę.
Gdy trzeci papieros zawitał w jego
ustach przykucnął z lekkim westchnieniem, opierając ramiona na
kolanach. James konsekwentnie unikał jego wzroku.
-Nie powiem, że rozumiem, jak mogłeś
dawać się pieprzyć i tłuc mojemu braciszkowi. - zamilkł na
chwilę mrużąc oczy od drażniącego go dymu – jestem wkurwiony!
- jakby na dowód tego uderzył pięścią w stojącą nieopodal
ławkę – ale to też moja wina, więc mógłbyś na mnie spojrzeć.
Z pewnym wahaniem para ciemnobrązowych
oczy popatrzyła na niego lekko płochliwie. Syriusz uśmiechnął
się blado, przykładając opuszki palców do opuchniętego policzka
Pottera.
-Też robiłem głupie rzeczy i wiesz
potrafię kłamać z miną pokerzysty, ale ty... ty jesteś jeszcze
gorszy. Kłamiesz z wesołym błyskiem prawdy w oku. Jednak to nie
jest żadne usprawiedliwienie, dlatego przepraszam. - nim James
zdążył cokolwiek odpowiedzieć, jego usta zostały nakryte
najdelikatniejszym pocałunkiem jakiego kiedykolwiek było mu dane
doświadczyć. Black świadomie starał się podkreślić różnicę
między nim, a swoim bratem. On nie skrzywdziłby Pottera.
Wspomnienie dzikiej furii powróciło w przelocie, był w stanie
zamordować Regulusa.
Ekhem... no przecież uprzedzałam.
JIMREG ♥ MIŁOŚCI MOJA ^______________________________^
OdpowiedzUsuńBitwa między chęcią czytania tatowego bloga, a niechęcią do Potterowych yaoiców była długa i zacięta.
OdpowiedzUsuńAle tata wygrał^^
Seksy. Demoralizujesz dziecko. Bardzo dobrze.
Nie no, nie znam się za bardzo na pairingach z Pottera, ale JamReg (?) do mnie przemawia. Pisz, pisz. Kocham ♥
Moja jedyna myśl to, że od Syriusza do Sergiusza nie daleka droga XD
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NIE ZABIJAJ XDDDDDDD
*kaszelek* kot *kaszelek* ma rację *kaszelek*
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj całkiem niedawno, teksty bardzo mi się podobają i czekam na więcej...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń