wtorek, 15 października 2013

Rozstanie (MuraMuro)

Tak wg to jestem chora i protestuję. Nikt nie tula i nie okrywa kołderką. Tylko produkuje jak głupia.
Polecenie: smutne i refleksyjne. Nie wiem w jakim stopniu ową prośbę wypełniłam, ale całki kołaczą mi się w głowie i nie pozawalają myśleć. Smutne.


Himuro ostatnim desperackim gestem przywarł do rozgrzanych, słodkich ust. Ich języki ponownie zetknęły się ze sobą. Zanurzył palce w długich, fioletowych włosach. Kusiło by zatrzymać go tu ze sobą jeszcze trochę, ale w końcu wygrał sam ze sobą. Policzył do trzech i zrobił krok w tył, jakby to w jakimś stopniu miało mu ułatwić panowanie nad uczuciami. Spuścił głowę, nie chciał na niego patrzyć. Nie, skoro nie potrafił się kontrolować.
-Idź już – powiedział ze wzrokiem wbitym w podłogę. Duża, ciepła dłoń jeszcze na chwile spoczęła na jego głowie i poczochrała włosy w przyjaznym geście, po czym oddalił się bez słowa. Będąc już pewnym, że Atsushi jest wystarczająco daleko, podniósł głowę i wlepił tęskne spojrzenie w jego plecy. Już był poza jego zasięgiem. Zirytowanym gestem przetarł oczy, które robiły się niebezpiecznie wilgotne. Podświadomie wiedział, że ta chwila nastąpi. Naturalny talent zawsze wygra z ciężką pracą, nawet połączoną z miłością do gry. Tak to już w życiu jest. Uświadomił to sobie już jakiś czas temu, gdy dostrzegł jak Taiga rośnie w sile i przewyższa go w każdym calu. Poczuł wtedy ukłucie zazdrości. Miał być jego starszym bratem, a skończył rozpaczliwie trenując by nie dać się prześcignąć.
Tym razem było inaczej. Porzucił tak egoistyczne i zżerające, toksyczne uczucia. Patrzył z podziwem jak jego Atsushi trenuje i się rozwija. Jak uświadamia sobie, że to koszykówkę kocha najbardziej. Był z niego dumny, wspierał, radził... i wiedział, że odejdzie. Jednak nic nie mógł poradzić, na pustkę, która teraz zagościła w jego sercu. Zajmując miejsce pewnego olbrzyma.
*
Gdzieś podświadomie zarejestrował, ze zaczęło padać, ale nie przejął się tym. W deszczu było coś oczyszczającego i uspokajającego. Na piłce wyładował całą swoją złość, żal i rozgoryczenie. Zaczynał sobie uświadamiać jak bezmyślnym stał się człowiekiem. Namawiał Atsushi'ego do wyjazdu, pewien, ze to najlepsze co może go spotkać, nie świadom, że w ten sposób chce zagłuszyć popełnione w przeszłości błędy. Był głupcem, pozwolił, ba, kazał mu wyjechać, a sam został w Japonii. Dlaczego? Nic go tu nie trzyma. Nic prócz pieprzonej dumy. Dumy kogoś kto posiadł miłość i motywację do ciężkiej pracy, nie posiadając w zamian talentu.
Musiał sam przed sobą się przyznać, że najchętniej wsiadłby w pierwszy samolot i pojechał prosto do Stanów. Mógł to zrobić. Powinien to zrobić.
Zrozumiał co go powstrzymywało, nie pozwalało ruszyć za ukochaną osobą. Jego bierność. Ten sam wyraz fioletowych oczu, który nie zmienił się nawet na moment, gdy ich rozłąka została przypieczętowana podpisaniem kontraktu.
Bolało. Dotąd doskonale odczytywał jego emocje, ale wtedy... wtedy nie potrafił nic ujrzeć. Jakby Atsushi nie miał nic przeciwko ich rozstaniu.
Gmerał już kluczem w zamku wciąż nie mogąc się zdecydować co powinien zrobić.
Wchodząc zamarł, by następnie poczuć szalone bicie serca. Przycisnął dłoń do piersi w obawie by nie wyskoczyło.
-Muro-chin jest mokry – mruknął Murasakibara i otoczył ramionami swojego, przemoczonego do suchej nitki, chłopaka.
-Atsushi- głos Himuro lekko zadrżał wymawiając to cenne imię. Wdychał zapach jego ciała i napawał się jego ciepłem – co ty tutaj robisz?
-Koszykówka jest nudna. Bez Muro-china wszystko jest nudne – odparł z tradycyjną dla siebie bezpośredniością.
-Kocham cię – odważył się powiedzieć po raz pierwszy Himuro i zarzucił mu ręce na szyję, nie chcąc by cokolwiek mogło ich rozdzielić.

6 komentarzy:

  1. Ożeż! Miało być smutno, a było tak słodko, że aż mam ochotę cię przytuli *przytula* Wiedziałam, że Mukkun wróci, bo Mukkun zawsze wraca, bo Mukkun kocha swojego Murochina nad życie i go nie zostawi nawet za kilogramy słodyczy.
    Lubię tę miniaturkę, ale nie pozwolę mówić Himuro, że nie ma talentu do koszykówki, bo ma! Ma takie zwinne rączki, gdy ma piłkę w ręku, że nie mogę wyjść z podziwu ;*
    Dziękuję *całus* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. awuawuawuawu slodko.
    awuawuawuawu tne himuro
    awuawuawuawu its segz time

    *
    i teraz zrobię ci tyradę co do "drobnego haizakiego" i że twojego kagamiego się czepiałam otóż *DADADADAAAM* Kise to ogólny wskaźnik chudości w basugeju (mimo że to midoriiin ma najmniejsze bmi) przy czym Kise ma 189 i waży 77 kilosków, Haizaki jest od niego niższy o centymetr (188) i jest tylko o kilogram cięży 78 kilosków. więc w sumie chuchro z niego i to całkiem seksi chuchro. co do Kagamiego jest najwyższy - 190 ale waży te 84 kiloski (niektóre strony podają 82 kilo ale ja mam oryginalną character bible i tam pisze jak wół 82 kilo) także ten, miłość, haizaki to chuchro ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oni są w ogóle w chuj chudzi

      Usuń
    2. oni nie są w chuj chudzi. znaczy patrząc na bmi to tak, ale jak się patrzy na ich narysowanie to każdy jest kawałem chłopa nawet Kise c:'

      *
      nie, po prostu mam pamięć do pierdół, zresztą jak się napisało tyle ficków opierając się an tym to to weszło w łeb
      tak se napisałam, hłyhły, napisz mi nijihaiki

      Usuń
  3. Hej, hej, hej jak to możliwe, że mnie tu jeszcze nie było, co? Że mnie nikt na MuraMuro nie zawołał?
    To jest takie cudne i ma tak uroczą końcówkę, że chcę kogoś przytulić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie tam śmietnik! Ładne!
    Czemu się na ff nie nadaje? Znaczy, widzę, czemu to pierwsze nie, ale to MuraMuro?
    *tula*

    OdpowiedzUsuń