poniedziałek, 30 grudnia 2013

Coś dziwnego dla Kany

Uśmiecha się półgębkiem, gdy pierwsze, ciężkie krople deszczu rozbijają się o parapet. Wkrótce cały pokój wypełnia się deszczową serenadą, a on sam opada na fotel w wyczekiwaniu na swojego gościa. Wie, ze się zjawi, zawsze tak jest, chociaż przedłuża godziny wyczekiwania, ale dla Makoto nie ma to najmniejszego znaczenia. Pozwala mu sądzić, ze czeka na niego w niepewności.
Godziny upływają mu na pasjonującym kontemplowaniu zacieków na suficie, w końcu gdy zniecierpliwienie bierze górę do uszu dobiega go odgłos spokojnych kroków, jakby osoba specjalnie zwalniała nie chcąc dotrzeć do drzwi, które były jego przeznaczeniem. Wchodzi, nie bawiąc się w uprzejmości, doskonale wie, ze na niego czeka. Dwa popieprzone byty, które wbrew rozsądkowi doskonale się rozumieją i uzupełniają w tym całym szaleństwie.
Gość zdejmuje okulary z oczu, by wytrzeć je o przemoczoną koszulkę, wszystko by nie patrzeć na uśmiech zimnego triumfu, który, doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jawi się na ustach Hanamiyi.
Bez słowa zrzuca przemoczone ubrania na podłogę. Krople deszczu spływają z jego ciemnych, długich włosów i trafiają na twarz, gdzie odgrywają rolę słonych łez i nadają całej twarzy wyrazu głębokiej rozpaczy.
Obserwowany przez parę rozbawionych oczu, którym daleko do życzliwości, pokonuje długość pokoju i znajduje się tuż nad nim. Makoto z tradycyjnym dla siebie uśmiechem wyciąga rękę by przejechać palcami po dobrze wyrzeźbionym torsie chłopaka, ale jego dłoń zostaje natychmiast odtrącona.
-Rozbieraj się – cichy, spokojny głos Hyuugi ginie niemalże w dźwięku deszczu, ale Hanamiya nie ma problemu z odróżnieniem pojedynczych słów. Twarz rozciąga się w jeszcze szerszym uśmiechu, gdy nazbyt flegmatycznie odpina guziki koszuli. Napawa się pogłębiającą się zmarszczką na czole chłopaka. Nie udaje mu się wyprowadzić go z równowagi, zastanawiające, przecież zawsze był pierwszy w uleganiu jego drobnym gierkom.
Ciemne oczy z czujnością obserwują te drugie, ukryte za szkłami okularów. Dziś otrzyma nagrodę za miesiące spędzone w jednym łóżku. Makoto czekał z utęsknieniem na ten dzień, planując skrzętnie każdy szczegół, by później móc w pełni cieszyć się swoją niespodzianką. Rzuca mu jeszcze wyzywające spojrzenie i mija bez słowa, kierując się w stronę łóżka.
Kapitan Serin nie lubi długo czekać. Popycha go zniecierpliwiony i obraca do siebie plecami. W całym tym popieprzonym układzie chodzi o to by brać jak najwięcej, ale nie ma zamiaru patrzeć na twarz osoby, która skrzywdziła Teppeia. Nie żałuje, że ofiarował siebie zamiast jego, wie że w ostatecznym rachunku to on przegrywa, a Makoto triumfuje. Nie przeszkadza mu to, najważniejsze, że ten którego chciał chronić już jest bezpieczny. Cierpiał za całą drużynę, więc teraz powinien pozwolić by ktoś ukoił jego rany.
Hyuuga idealnie wyuczonym ruchem wchodzi do środka, czując jak Hanamiya zaciska się na nim. To również nie ma znaczenia. Wszystko kwestia przyzwyczajenia. Porusza się metodycznie, pozwalając myślom krążyć z dala od tego stęchłego, pochmurnego pokoju w którym zwykli się spotykać. Doskonale zna ułożenie mebli i każde najmniejsze wgłębienie w ścianie, czy obdrapane kawałki tynku. Nauczył się ignorować skrzypienie łóżka, które z każdym jego ruchem zawodzi żałośnie, nie dopuszcza też do siebie cichego śmiechu Hanamiyi. Wie, ze ta sytuacja go wyniszcza, ale nie liczy na odkupienie. Sam siebie już spisał na straty. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Przeciągły jęk dochodzi do niego z opóźnieniem, nim orientuje się skąd pochodzi mija kolejna chwila. Przerażony odwraca głowę w kierunku źródła hałasu, czując jak ciało nie słucha go w pełni. Wie, że to on nim jeszcze jest w stanie go dostrzec, jego instynkt krzyczy coś głośno, ale nie jest w stanie za nim podążać. Ciało żywiej reaguje na widok środkowego, któremu zawdzięcza tak wiele.
Przez twarz Teppeia, zwykle łagodną i pogodną, przebiega wyraz niedowierzania, szybko zastąpiony przez wściekłość. Hyuuga nie sądził, ze kiedyś dane mu będzie zobaczyć taki wyraz twarzy skierowany w jego stronę. Dłoń Kiyoshiego drży na zaciśniętej w dłoni kartce. Odwraca się na pięcie i wychodzi, trzaskając drzwiami.
Hyuuga czuje jak kolana mu mięknął i opada na łóżko, przytrzymując się jego metalowej ramy. Myśli krążą strzępkami, poprzetykane głośnym śmiechem Hanamiyi.

15 komentarzy:

  1. Juuuuuuuuchu ♥
    Makuś, ty mój kochany skurwielu, wiem jak bardzo kochasz Teppeia, wiem (。♥‿♥。) wiem, że nie pozwoliłbyś, aby był z kimś innym XDDDDDDDDDD

    MIŁOŚĆ XDD CHEM WIĘCEJ~! ZA KRÓTKIE!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeny... nie wiem, co powiedzieć...
    Nie chcę wiedzieć, co się zrodziło w Twojej i Kany główce. W sensie, wszystko fajnie, ale Hyuuga na górze? Serio? xD
    Makoto powoli zyskuje coraz więcej fików ze swoim udziałem XDDD

    Krótkie, ale zajebiste. Jak zawsze u taty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makoto wygrywa internety XD

      Usuń
    2. No chyba troszeczkę w Twojej, skoroś Ty to napisała :D
      ...sylwester?

      Usuń
    3. Tak, to Kan to napisała Twoimi rękami.
      Vinc :D? Pewnie będzie zdechła i w internecie dzień później ._.

      Usuń
    4. No i co szpanujesz ._.
      Raz mi matka znika, raz ojciec, ja nie mogę.

      Usuń
  3. ._.
    Powodzenia, nie zgub się po drodze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mi dać, ale boję się przerazić matuli xD No i boję się dzwonić do ludzi...
      Nie osieroć dziecka.

      Usuń
  4. ksamsel99@gmail.com Mam nadzieję, że jej tylko nie obudzę ._.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i nie wiem, o której dokładnie będzie w naszym pięknym kraju. No nic, sylwester usprawiedliwia dzwonienie po nocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No, jakoś dam sobie radę (chyba nie spanikuję :D)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, ja bym się siebie bała :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś Cię wezmę z zaskoczenia :D Się nie pozbierasz :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A gdzie mój prezent noworoczny? :<

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale! Też proszę informować moją osobą o takich rzeczach!:D
    Kana dobrze Ci wybrała. Jam zajarana.
    deszczowa serenada i "pasjonującym kontemplowaniu zacieków na suficie" takie ładne.
    Dobre było że jest to poświęcenie dla drużyny. Za serduszko chwyta. Szkoda że nie było na odwrót, wtedy większa kara, ale i tak jam szczęśliwa. Chichrający się psychol wytrącił mnie z równowagi. Cóż za cholera. Pewnam ja, że celowo Teppei podstępem tam sprowadzony. Ileż emocji! Naprawdę ekstra pomysł:D Poświęcenie, serca złamane, tryjumf psychola i łzy me wzruszenia.
    Jakoś mnie na dziwny komentarz wzięło sorki xD
    Ogólnie jak zwykle jestem za:D
    Van

    OdpowiedzUsuń