Diabelskie życzenie I

Odgłos szurania rozległ się po ciemnym pomieszczeniu. Natychmiast dołączyło do niego ciche dyszenie i znacznie głośniejsze przekleństwa.

— Ace, ruszyłbyś się do cholery! To twój durny pomysł — lekko urywany głos blondyna dotarł do stojącego w kącie chłopaka.

— Nie mogę — wymamrotał ledwo, otwierając usta — muszę być w maksymalnym skupieniu.

— A możemy chociaż na razie zapalić światła? Zabiję się w tych ciemnościach.

— Mości Panie, chce pan negatywnie wpłynąć na przepływ pozytywnej energii w pomieszczeniu? — Portgas przybrał swój ulubiony, wyniesiony z desek teatru, ton i popatrzył z góry na Sanjiego, nawet będąc świadom, że on nie ma prawa tego dostrzec.

— Gdzie do cholery zapalenie światła zepsuje przepływ energii, debilu? I nie mieszaj Feng shui do przywoływania diabła! — Wbrew wyraźnym protestom, zapalił lampkę stojącą w okolicach sofy.

— Sanji! — Płaczliwy głos piegowatego doprowadzał go do szału.

— Co znowu?! — Wyciągnął z kieszeni pomiętego papierosa, który był przechowywany specjalnie na takie okazje. Bo przecież on, Sanji Black nie jest od niczego uzależniony. Ani od nikotyny, ani od tego dziecinnego faceta, który teraz z przerażeniem patrzył na przedmioty wyłożone na stole. Wziął do ręki jedną z zapachowych, czerwonych świec w kształcie serduszka i sceptycznym wzrokiem obrzucił małą, zdechłą jaszczurkę, którą Sanji podwinął swojemu sąsiadowi.

— Czy to mają być nasze czarne świece i pazury smoka? A włosy czarownicy?

Sanji zmarszczył brwi i policzył do dziesięciu w nadziei, że gdy dzisiejszy wieczór się skończy nie będzie miał na swoim koncie żadnego morderstwa. Jednym susem dopadł do Portgasa i, nim ten zdążył się zorientować, wyrwał mu garść włosów z głowy.

— Proszę, wszystko na swoim miejscu.

— Jesteś straszny. — Mężczyzna wydął dolną wargę. — Wcale nie chcesz żeby nam się udało.

— Ile razy mam ci tłumaczyć, ze to się nie uda?! Nie przywołasz diabła garścią śmieci i wierszykiem znalezionym w Internecie.

— Niedowiarkom dziękujemy — mruknął Ace. — Na pewno mi się uda i jeszcze będziesz mnie przepraszać.

Sanji z założonymi ramionami patrzył, jak Portgas w największym skupieniu rysuje okrąg na jego ukochanym stole. Piegowaty ponownie zerknął do książki trzymanej w lewej ręce i, dodając jeszcze kilka oznaczeń, popatrzył z dumą na swoje dzieło.

— Ace. — Sanji starał się ukryć cisnący się na usta uśmiech. — Mówiłeś, że zanim dostałeś się do teatru, należałeś do kółka plastycznego.

— Yhym — chłopak był zbyt zajęty uważnym odmierzaniem składników, by zwrócić uwagę na rozbawiony ton blondyna — ale to nie było moje powołanie.

— Wyobrażam sobie. — Black już dawno postanowił porzucić próbę zrozumienia przyjaciela i zgadzał się na wszystkie jego wybryki, które nie wymagały zbytniego poświęcenia w stylu przelotu na drugi koniec świata w zaledwie dwie godziny, co dla Ace'a nie było żadną przeszkodą.

Westchnął ciężko, gdy Portgas niczym niezrażony zaczął odczytywać tekst z wymiętolonej kartki.

Cura, ut valeas!

Damnant quod non intelligent

De gustibus non est disputandum

De mortuis nihil nisi bene

De te fabula narrator

 Dictum sapienti sat

Divide et impera

— Nic się nie stało — jęknął cierpiętniczo Ace. — Powinny być rozbłyski światła i ewentualne jęki z piekła.

— Jesteś pewien, że będzie mu się chciało ruszyć dupę aż z samego piekła? Może potrzebuje dziewicy? Dziewica to zawsze dobry argument. — Podchwycił wściekły wzrok przyjaciela. — Nie patrz tak na mnie, ja się już nie nadaje. A tak w ogóle to mówiłem ci, że to się nie uda...

Urwał, gdy wszystkie światła w mieszkaniu włączyły się jednocześnie, oślepiając ich oczy przyzwyczajone do jedynie mętnej poświaty lampki. Już miał ponownie otwierać usta, gdy w mieszkaniu rozległ się przeraźliwy jęk:

— Mięsaaaaaaaa!

Sanji bał się patrzeć w stronę z której dobiegał głos, ale dostrzegłszy uradowane spojrzenie mężczyzny, poddał się i zerknął przez ramię. Krzyk uwiązł mu w gardle na widok drobnego chłopaka w czerwonej kamizelce i dżinsowych spodniach. Mógłby przysiąść, że to jeden z gówniarzy z tutejszego osiedla, gdyby nie para małych, zawiniętych na końcach rogów, połyskujących czernią i wyglądających na zdecydowanie zbyt ostre, by blondyn miał ochotę sprawdzać ich skuteczność. Black dopiero po czasie zauważył, że przybysz szczerzy do niego zęby, bo jego wzrok był przyciągany przez długi, czarny ogon, zakończony widełkami. W całej swojej kracie przypominający specyficzny, skórzany pejczyk.

— Mięsa! — powtórzył, jakby chcąc podkreślić cel swojej wizyty.

— O cny demonie, jam jest personą, która sprawiła żeś mógł tu przybyć. Za mą duszę winnyś mi posłuszeństwo. — Ace, który otrząsnął się z pierwszej euforii, już był w swojej szczytowej formie.

— Duszę? — Sanji obserwował rogi odbijają refleksy światła, gdy chłopak przekrzywił głowę.

— Ach, tak, chyba powinienem. A nie macie najpierw mięsa? — Przenosił wzrok to na jednego to na drugiego chłopaka, a nie uzyskawszy odpowiedzi jęknął cicho. Z ciężkim westchnieniem wyciągnął spod kamizelki opasłe tomisko (Sanji zachodził w głowę, jak ono się tam znalazło) i przerzucił pierwsze kilka stron. - Poczekajcie, jestem dopiero na stażu, więc nie pamiętam tego wszystkiego. Odchrząknął i zaczął czytać. „By uzyskać duszę śmiertelnika, należy uprzednio wysłuchać jego prośby a następnie zawiązać umowę pieczętując ją wymianą krwi, bądź pocałunkiem. Następnie, kandydat na diabła winien dopełnić wszystkich starań, by prośbę nędznego śmiertelnika spełnić, by móc pozyskać jego duszę dla swojego ojca Szatana...bla bla bla, reszta jest nie ciekawa...” — Przeniósł na nich wzrok i ze zgrozą patrzył, jak Ace rozcina sobie dłoń i z wyciągniętym nożem kieruje się w stronę Sanjiego.

— Eeeeee? Ale to boli~ Ja nie chce! — Wykorzystując tymczasowe zamieszanie, podkradł się do blondyna, który był zbyt zajęty unikaniem Ręki Zagłady samego piegowatego, i uwięził jego wargi w pośpiesznym pocałunku.

Sanji poczuł, jak do jego ust wdziera się język małego demona, o znacznie wyższej temperaturze, niż ta ludzka, ale zanim zdążył zaprotestować, ten już odskoczył i popatrzył wyczekująco na Portgasa.

— Dla dobra świata i Królowej — mruknął Ace i mimo protestów Sanjiego „nie mamy królowej”, pozwolił się pocałować.

— Raczej dla uwolnienia własnego zboczenia — zirytował się Sanji, który został wplątany w coś co zupełnie mu się nie podobało.

— Cholercia! — Chłopak pacnął się po rogach, jakby w objawie desperacji. — Miałem najpierw wysłuchać waszej prośby. Teraz będę musiał spełnić jakieś dziwne życzenia — westchnął zrezygnowany. — Nie ma rady, słucham.

— Chcę zostać gwiazdą teatru! — zakomunikował Ace, bez najmniejszego zająknięcia.

— W porządku — powiedział natychmiast, jakby w obawie, że mężczyzna zmieni zdanie. Między ich dwoma ciałami, na chwilę pojawił się szary dym, formujący się w pieczęć, lecz nim któryś z nich zdążył uważniej przyjrzeć się zdobiącym go znakom; pieczęć zniknęła.

— Czy ciebie do reszty pogrzało? — warknął Sanji, a widząc, że Ace otwiera usta, machnął dłonią. — Nie odpowiadaj, to oczywiste, że tak. Ja wiem, że twoja dusza jest wątpliwej jakości, ale cholera za takie życzenie nie dałbym garści miedziaków.

Portgas tylko buntowniczo wypchnął dolną wargę i odwrócił głowę, manifestując swoje oburzenie.

— A ty? — zaciekawił się chłopak, poprawiając czerwoną kamizelkę.

— Nic nie chcę, nie jestem idiotą.

— Mmmmmm wszystko mi jedno, ale i tak zabiorę twoją duszę, to zostało już zatwierdzone pocałunkiem.

— Sam go sobie wziąłeś! — warknął blondyn.

— Zwrotów nie przyjmuję. — Ziewnął, dłubiąc palcem w uchu. — Jak chcesz możesz się chwilę zastanowić.

— Niczego nie chce, chcę swoją duszę.

— To życzenie, jest sprzeczne z naszą umową. Wymyśli inne.

— Dlaczego niby mam płacić, za debilizm tego skończonego półgłówka?! — Widząc jak diabeł zbywa go wzruszeniem ramion, zrezygnowany przejechał dłonią po twarzy i nachylił się w jego stronę, szepcząc kilka słów. Krótkie skinienie głowy i między nimi pojawiła się pieczęć, a Sanji nie mógł pozbyć się wrażenia, że nieco się różni od tej należącej do Ace'a.

Chłopak przeciągnął się zadowolony, zakończoną transakcją i wyszczerzył zęby.

— Jestem Luffy, od dziś będę z wami mieszkał. Macie mięso?

3 komentarze:

  1. Witam a gdzie ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie zabawne, szkoda że nie ma kontynuacji

    OdpowiedzUsuń
  3. 29 yr old Structural Engineer Isahella Gudger, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like My Gun is Quick and Jewelry making. Took a trip to Teide National Park and drives a Beretta. podstawy

    OdpowiedzUsuń